runął zamek z piasku
Jakże daleko mi jest do Katarzyny, którą byłam po przyjeździe z gór Izerskich. To co się wydarzyło przez ostatnie tygodnie przekroczyło mnie jak stąd do Ameryki. Do chuja! Kto normalny miewa punkt zwrotny w życiu 10 razy odkąd wybuchła pandemia? I wcale nie przesadzam. Spodziewałam się po sobie osiągnięcia większej stabilizacji jako 30latka. Do dupy jest uczucie, że nikt nie jest ze mnie dumny.
Rozpadł się mój związek. Z facetem, którego płomiennie pokochałam kilka lat temu. Wtedy bez wzajemności. To uczucie było bardzo intensywne, zachłysnęłam się nim. Pamiętam dokładnie, jak czułam się gdy go widziałam. Gdy jeździłam do niego potajemnie wieczorami. Dostarczał mi takich wrazeń, że gość całkowicie mnie od siebie uzależnił. I ja uzależniłam od siebie jego. To była wielka miłość dwóch ciał i dwch dusz, a zarazem gorzka nienawiść dwóch ego. Ból rozstania staraliżował mój umysł. Odkleiłam się, żeby nie czuć. Emocje trawią moje ciało od rana do wieczora. Raz na czas jest dobrze. Większość dnia snuję się, cierpię. Nadzieja podpowiada mi, że to musiało się wydarzyć, że wszystko się zmieniło i my tez się zmieniamy, aby świat mógł wskoczyć na wyższy level. Wciąż oswajam się z prawdą, że tego mężczyznę muszę odpuścić.
Dodaj komentarz